Żołnierz dezerter, który przeszedł na stronę Białorusi, wcześniej mieszkał, uczył się i służył w Bartoszycach. Że też kogoś takiego w ogóle wzięli do wojska. W szkole to był trochę taki fajtłapa, ludzie się z niego śmiali. Mówią Onetowi mieszkańcy tego niewielkiego, położonego w województwie warmińsko-mazurskim miasta.
Z cyklu Political fiction – Może Specnaz wjechało i go porwali, kwasami LSD lub czymś dużo lepszym sprali głowę, i już mają przydatnego człowieka. To oczywiście moja luźna interpretacja, lub też tak mogło być coś podobnego. Jeżeli tak przekonują na Onet że to był fajtłapa, to ja spytam, czemu taki ktoś w wojsku?
Powinno się dopuścić dziennikarzy by na własną odpowiedzialność, mogli przebywać na granicy i poza. Czuje że w tej sprawie dezertera ostro działa zakrzywianie rzeczywistości, i coś mi tu nie gra.
Może kiedyś dopiero jakiś młody Bogusław Wołoszański, odkryje przed ludźmi trochę więcej prawdziwych lub prawdopodobnych zagadek z tym związanych.
Nie wydaje mi się by w Wielkiej Brytanii miał stać się jakiś kryzys większy niż u nas, a nawet jeżeli to nie ma się z czego cieszyć. To bardzo bogaty kraj którego bratem jest USA, no i oczywiście mają 007. Rozumiem że są problemy z dostawami, ale nie sztuką jest wpuścić np. milion chińczyków którzy by z chęcią pracowali, i tam fajnie żyli.
Wielka Brytania zrozumiała dzięki Unii Europejskiej, że nie da się zbawić świata. Nawet jak pomoże się jakiemuś krajowi to on i tak nie będzie wdzięczny, a nawet złamie wcześniej dane słowo. Więc muszą zadbać o swoich obywateli, Idea wspólnego żyjącego w zgodzie kontynentu chyba nigdy nie była brana na serio.
Wielka Brytania.
Nie da się pogodzić wszystkich krajów, każdy myśli choćby przez „patriotyzm” który każde mu myśleć że to jego kraj jest najlepszy a inni to mogą buty czyścić.
Ja rozumiem to tak, potrzeba tam kierowców więc dwa razy wzrośnie płaca, i będą mieli fajną dobrze opłacaną flotę. A nie kierowców z całego świata którzy pracują i ledwo wiążą koniec z końcem.
Wielka Brytania chce zrobić taki kraj, by praca była pożądana, opłacalna i fajnie ludziom się tam żyło. A nie wracać do czasów gdy np. „biedaki” z Europy Wschodniej, przylatywali masowo, pracowali za miskę ryżu mieszkali po czterech i psuli rynek pracy.
Chwilowe braki kadrowe mogą uzupełnić sobie szybko, podania do np. Londynu płyną z całego świata. Myślę że to nie taki problem i mieszkańcom wyjdzie na dobre, bo najważniejsze by iść do przodu z czasem. Lub poprzez teleportację ^ ^.
10 robotów rozwali w parę minut cały kraj.
„Problemy z zaopatrzeniem rynku narastały stopniowo. Od marca 2020 r. do chwili obecnej opuściło Wyspy 15-19 tys. kierowców ciężarówek z kontynentu, a w sumie ich liczba spadła o 30 tys., czyli 10 proc. w ciągu roku. W lipcu Anglia otworzyła się po wielomiesięcznym okresie obostrzeń. We wrześniu dzieci wróciły do szkół, a pracownicy urlopowani (na tzw. furlough) lub pracujący zdalnie podczas pandemii do firm. I okazało się, że kraj nie był gotów na masowy powrót do normalności. Liczba wakatów w transporcie osiągnęła według wyliczeń zrzeszenia branżowego transportowców 100 tys. Do pustoszejących półek w sklepach ludzie zdążyli już się przyzwyczaić, ale kiedy na niektórych stacjach zaczęło brakować paliwa, wpadli w panikę i ustawili się w kolejkach do dystrybutorów. „
Dla wielu młodych ludzi zarabianie na Instagram ie to chleb powszedni ^ ^. A niejednokrotnie cel, do którego się dąży z uporem godnym ważniejszej sprawy. Niemniej, forma zarabiania niemałych pieniędzy za prowadzenie konta, z którym w stu procentach się utożsamiamy. Którego prowadzenie stanowi dla nas źródło rozrywki, to niezwykła przyjemność. Zarabianie na Instagramie można zaliczyć do jednych z przyjemniejszych, a z pewnością najmniej wymagających zajęć w dzisiejszych czasach. Oczywiście, w porównaniu z pełnym etatem, bo każdy zarabiający w mediach społecznościowych doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że za każdym postem stoją odpowiednie przygotowania. Niemniej, mogą być one niezwykle przyjemną częścią tej pracy.
Zarabianie prowadzeniu konta Instagram owego nie jest rzeczą łatwą.
Przede wszystkim należy dobrze wiedzieć, czego ma dotyczyć nasze konto. Zyskanie solidnego grona odbiorców to podstawa, a następnie umiejętność „sprzedania” propagowanego stylu życia. Treść Instagrama musi być atrakcyjna do tego stopnia, by w następstwie uznane marki zechciały z nami współpracować i oferować nam pieniądze w zamian za promowanie konkretnego produktu.
Taka promocja może odbywać się za pomocą umieszczania konkretnych linków pod naszymi postami. Które będą bezpośrednio przekierowywały użytkowników na stronę danej marki. Trzeba przyznać, że to niewielki wysiłek, który może stać się dosyć intratnym zajęciem. Najważniejsza jednak jest siła odbiorców. Dlatego każdy, kto marzy o zarabianiu na Instagramie powinien w pierwszej kolejności skupić się na zbudowaniu własnej grupy docelowej, która aktywnie będzie się udzielać na naszym koncie.